poniedziałek, 16 lipca 2012

1/2 IRONMAN w Suszu !

No, urlop, urlop i po urlopie... Najwyższy czas napisać parę słów o Suszu. W sobotę 7 lipca miał się odbyć triatlon na dystansie 1/2 IRONMAN-a czyli 1,9 km pływanie, 90 km rower i 21,1 km bieg. Dzień wcześniej przyjechałem do teściów z rodzinką czyli z żonką i dwiema córciami. Od teściów do Susza jak się później okazało było 38 km, czyli całkiem blisko. Wieczorem wsiadłem w samochód i udałem się na miejsce imprezy, by pobrać numer, czip, wstawić rower do boksu itp. Przeszedłem się również po stoiskach z zabawkami do triathlonu. Jest w czym przebierać, ale na takie rowerki to jeszcze mnie nie stać :-( Pogoda zapowiadała się super, woda ciepła 22 stopnie i sucho. Nic, tylko myśleć o dobrym wyniku :-) Wieczorem był grill, ale jak przystało na... hmmm sportowca nic nie jadłem i... nie piłem ! Prawdę powiedziawszy byłem tak zestresowany, że na nic nie miałem ochoty. Jak wiadomo cały rok dużo trenowałem by się dobrze przygotować, ale w zeszłym roku też trenowałem, a we Frydmanie na dystansie olimpijskim 1,5-40-10 wypadłem bardzo blado i dostałem nieźle w tyłek, więc nie wiedziałem jak będzie... Rano wstałem wcześnie około 5, start miał się odbyć o 9. Słoneczko już świeciło ostro ! Pojechałem na start z żonką tak by być około 8 przy rowerze i się dobrze przygotować do zmian. Wkoło tłum, ruch jak na Marszałkowskiej. Spiker coś tam gada przez głośniki, muza w tle, fotoreporterów tłum i nagle... Hymn. Wszyscy baczność, czułem się jak na jakieś olimpiadzie :-) Serce mi już nieźle waliło ! Nagle sędzia wzywa by szybko się ubierać w pianki i do wody ! Wow ! Jak ten czas leci ! W wodzie stoję ramię w ramię z Marcinem Dorocińskim. Start z wody więc sędziowie nakazują by dopłynąć do startu między bojami. Tłum rusza, około 550 luda w wodzie, niezła sieczka, ale w końcu wszyscy pisaliśmy się na to !
START ! Sędzia wygwizdał. Ruszyli ! Jak stado piranii na żer ! Jeden wielki kocioł ! Ale... płynę ! Raz ja kogoś, raz ktoś mnie i tak dobrą chwilę. Myślę sobie zaraz "szybcy" pójdą do przodu to się rozluźni, ale jakoś nic z tego ?! Przy pętli w połowie patrzę prze de mną tłum, ale... za mną też spora grupka ! Od połowy przyspieszam, jest nieźle woda ciepła i czuję, że płynie się dobrze. Wychodzę z wody z czasem 00:43:17. Biegnę... o dziwo ! Nie mam skurczy i nawet nie jestem zmęczony. Patrzę błagalnym wzrokiem na sędziego gdzie mam biec, bo niestety za bardzo nie obadałem trasy. Sędzia sprawnym ruchem nakazuje kierunek. Ćwiczyłem zmiany ale nie wziąłem poprawki na długość dobiegu do strefy. Czas T1 00:04:14 i tak nieźle myślę sobie.
Ruszam na rower trzy pętle po 30 kilometrów. Jest CIEPŁO ! Słonko zaczyna grzać ! Na szczęście na rowerze jest wiaterek no i mam dwa bidony ! Ruszam ostro zaraz za Piotrem Adamczykiem jadę za nim kilka kilometrów, potem mi trochę odjeżdża. Staram się jechać równo tak na około 30 km/h. Piję dużo by się nie odwodnić. Po pierwszej pętli uzupełniam płyny dolewam izotronic i ruszam na drugą pętle. Zaczynam wyprzedzać na początku widzę, że jakieś dziewczyny, ale za moment i paru gości. Zjadam żelik na wzmocnienie i wypijam kilka łyków Izo. Słonko grzeje, ale czuję, że mam siły. Myślę sobie... daj ostro, a na bieganiu będzie co mam być. I tak robię na ostatniej pętli cisnę ile fabryka daje ! Zaczynam wyprzedzać, nagle doganiam jakiegoś gościa na SUPER maszynie ! Takiej z włókna szklanego co kosztuje nie mniej jak 10000 złociszy ! Wyprzedzam... muszę dodać, że moja strzała to 26 calowe koła i jakoś przy wszystkich to taka mała się wydaje, ale za to przednia tarcza 56 zębów !!! Daje do myślenia... Zaczynam z gościem iść na zmianę i nagle sędzia nam grodzi palcem. Niestety w ostatniej chwili sędziowie zdecydowali, że zawody mają się odbyć w konwencji bez draftingu! Odpuszczam... do T2 jakieś 5 km. Rower 3:04:14 , nieźle ! T2 00:03:05 Łyk Izo , żelik i... ruszam, niestety grzeje coraz bardziej, a wiaterku już nie ma ! Trzy pętle wzdłuż jeziora po około 7 km na trasie 3 punkty z wodą, izo i batonami. Decyduję, że będę w każdym wypijał kubek wody lub izo, by się nie odwodnić. Ale... biegnę, cały czas biegnę, wolniutko ale jednak... Mijam się z Tomaszem Karolakiem i innymi gwiazdami, na trzeciej pętli widzę jakiegoś chłopaka leżącego na ławce i przy nim kilka osób i ktoś już dzwoni po karetkę. Potem okazało się, że to Piotr Adamczyk zasłabł, chyba od odwodnienia. Szkoda bo w zeszłym roku ukończył.
Metę mijam z czasem 6:28:40 !!! Poniżej 6:30, super Jestem zmęczony, ale szczęśliwy ! Udało się i nawet trochę powalczyłem :-) Teraz wiem, że mogę to zrobić poniżej 6 godzin ale to za rok... w Suszu.ZAPRASZAM NA KRÓTKI FILM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz