sobota, 31 marca 2012

Trening..., trening... sezon otwarty !

Końcówka marca niestety przedstawia się bardzo chłodno i deszczowo. W zasadzie od tygodnia pogoda coraz gorsza :-( Ale wróćmy do treningów... Jak już wspomniałem na ostatnim blogu, zaplanowałem w ostatni weekend trening rowerowy Rzeszów-Tarnów i z powrotem... i tak zrobiłem :-) W zeszłą sobotę po pracy, około 14:00 ruszyłem rowerem w trasę do Tarnowa. Zaznaczyć muszę, że był to mój 3 trening rowerowy w tym sezonie i rano już miałem jeden trening na basenie (3000m) Założenia miałem jak zwykle ambitne, czyli 90 km zrobić w 3 godziny :D ( średnia prędkość około 30 km/h ) Więc... ruszyłem żwawo i z power-em ! Cóż przerażała mnie nieco wizja 90 km... kryzys przyszedł stosunkowo szybko, na około 30 kilometrze. Kryzys to tylko połowa problemu, druga to to, że organizm zaczął odmawiać posłuszeństwa :-( Skurcze ud... niestety musiałem zwolnić do około 20 km/h i przełożenia też używałem te lżejsze. Do 60 km, każdy kilometr to wieczność ! Potem krótki postój i żelik na wzmocnienie, duuużo wody z bukłaka na plecach ( na szczęście dobrze zaopatrzyłem się w płyny ) i start na ostatnie 30 km. Było nieco lepiej, choć musiałem uważać by mnie nie złapał skurcz i... siedzenie już bolało :D Czas na mecie 4:16 brutto (postoje na światłach i przerwa), 4:01 netto, średnia prędkość wyszła 22 km/h . Z tym tempem mogę zapomnieć o Ironmanie ! Taaak, na szczęście to tylko trening, ale... jutro powrót ! MASAKRA ! W niedzielę pogoda była piękna i ciepło, ruszyłem nieco szybciej 13:28 (z soboty na niedzielę zmiana czasu i po południu jasno o godzinę dłużej ), żonka z dziećmi samochodem wyjechały później. Tym razem wyluzowałem... i założyłem nawet do 5 godzin jazdy ( tak na wszelki wypadek ) Start był ok (na zdjęciu) , tylko tyłek mnie nieco bolał i nie mogłem się ułożyć :D Po chwili jednak już było ok i jechałem spokojnie, choć... tempo około 30 km/h ! 10… 20… 30 km i... nic nie boli, patrzę średnia prędkość 25-30 km/h Jadę dalej i czekam kiedy nogi odmówią posłuszeństwa ! 40... 50... 60 km i... czas około 2 godziny ! Krótki przystanek na żelik i start na końcówkę. Czas w domu brutto 3:25, netto 3:09 !!! Średnia prędkość 27 km/h, no to już coś :-) Co ważne, więcej jazdy na leżaku, wymusił to bolący tyłek i... muszę przyznać, że ta pozycja zdecydowanie korzystniej wpływa na mniejsze „zużycie materiału” :D Co do dalszych treningów, to bez zmian, wtorek basen 3000m, czwartek dłuższe wybieganie 17 km i dzisiaj basenik... 4000m ! Jutro planowana jest „zakładeczka” rower 40km i bieg 10km, trochę pogoda nie za bardzo, ale co tam :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz